Świadectwo Pawła Gerasima - Strona 13

Spis treści

Gdy już przyjechał ten Generał, wzywa mnie i mówi:
No opowiedz wszystko jak było.
Ja mu od­powiadam:
Panie Generale-Majorze, ja panu nic nie powiem. Ja tylko jedno panu powiem, że ja przebaczyłem wszystko wszystkim, i ja jestem pewien, że Chrystus też im przebaczył.

Ja wiedziałem, że gdybym zaczął opowiadać, to musiałbym zeznawać przeciwko Majorowi, oraz przeciwko innym. Ja nie chciałem, żeby ktoś przeze mnie cierpiał. On mi mówił:
Powiedz wszystko, a ja nie będę patrzał na ich gwiazdki, na ich funkcje, na ich wysokość. Będę z nimi rozmawiać językiem prawa i odpowiednio postąpię.

On miał ze sobą Biblię i konkordancję i mówi mi:
Dlaczego ty tego nie robisz, dlaczego tamtego nie wypełniasz.
Ja zacząłem objaśniać mu. On słuchał i patrzył, i mówi:
Tak, tak. Tak ono jest. Właśnie tak.
Wtedy mówi mi:
Patrz, oto daję ci numer telefonu i tu jest adres, i jeśli ktokolwiek jeszcze coś powie przeciwko tobie, napisz, lub zadzwoń, i ja przyjadę, i zobaczysz co ja z nimi zrobię.

Kiedy niektórzy oficerowie dowiedzieli się, że ja przebaczyłem im, znowu zaczęli swoją brudną robotę. Ja oczywiście nie pisałem, ani nie dzwoniłem do Moskwy.

W końcu oni przyszli ze mną i z dokumentami do prokuratora. Ja powiedziałem, gdy dopuszczono mnie do głosu:
Towarzyszu prokuratorze, ja panu zadam jedno pytanie, a potem ja będę się bronił.
Ja mu mówię:
Jeśli ja panu dam plac, na którym ma pan zbudować konkretny dom, i dam panu projekt jaki ma to być dom, ale nie dam panu ani materiałów, ani pieniędzy, ani pomocy, czy pan zbudowałby ten dom?
Oni odpowiadają:
Oczywiście, ze by się nie zbudowało. Jak ja coś mogę zbudować, gdy u mnie nie ma z czego.
l mówię mu:
Dokładnie tak wy postępujecie z wierzącymi w naszym kraju. Niech pan zobaczy, wszystko co było powiedziane przeciwko mnie to nieprawda. Oni wykorzystują fakt, że ja do nikogo się nie skarżę, l jeśli wy nie przyjmiecie właściwych miar postępowania, to ja napiszę, albo zadzwonię do Moskwy i niech już tam decydują.

Dlatego, że Pan przez Gorbaczowa dał taką wolność, taką możliwość:
Konstytucja mówi o wolności wiary i wyznania, a wy zobaczcie co robicie.
A oni na to:
A pan co, pan nie zna prawa!
Ich tam było wielu, którzy stawili mi zarzuty, a ja byłem sam. Jeden kapitan bierze wizytówkę prokuratora i mówi:
Towarzyszu prokuratorze, niech pan postawi jeszcze jedną uwagę prokuratorską oskarżonemu.
On mówi:
Pan, co! Ja nic takiego zrobić nie mogę!
Wtedy wstaje i im mówi:
Od dzisiejszego dnia on nie będzie postępował tak jak wy mu nakazujecie, a wy macie postępować tak jak on wam powie!
Wspo­mniałem od razu to, co poprzednio powiedział mi Duch Święty, że to ja będę im rozkazywał. On kontynuował:
I w zależności od tego, jaki jest jego rozkład dnia, wy musicie podporządkować się pod jego grafik.
To był dla nich rozkaz. Oni byli podporządkowani jemu i do niego zdawali raporty.

Wróciliśmy do jednostki. Gdy wróciliśmy wołają mnie w piątek wieczorem. Podpułkownik polityczny pyta mnie:
Słuchaj, czym ty będziesz się zajmował jutro, w sobotę.
Ja mu mówię:
Wczesnym rankiem wstaję i wy mnie absolutnie nie szukajcie, dlatego że ja wrócę dopiero wieczorem po ciszy nocnej.
Cho­ciaż to było całkowicie wbrew ich przepisom, on mówi:
No, dobrze.
Otrzymał rozkaz odgórnie i wiedział, że musi się podporządkować.
Wracam późno, odpoczywam, a w niedzielę mi trzeba wstać również wcześnie, wiec wychodzę przed pobudką, lub wychodzę po pobudce. Wracam o 22:00. „Jeśli mnie nie ma na czas ciszy nocnej, nie szukajcie mnie, do 24-j na pewno wrócę". Ja widzia­łem, jemu było ciężko, ale mówi:
– No dobrze.
Ostatnie pół roku tak służyłem. Kiedy spotykałem kadrę oficerską, jakiegokolwiek oficera, nie ja mu sa­lutowałem, ale on mi i mówił:
Chwała Bogu!
A ja odpowiadam:
Chwała Jezusowi!