Świadectwo Pawła Gerasima - Strona 9

Spis treści

Długo przed tymi wydarzeniami Duch Święty powie­dział mi:
Jeśli będziesz trwać w prawdzie i będziesz walczył o prawdę, to wysłucham cię i dam ci dobrą, lekką pracę.
A wykonywałem taką ciężką pracę. Rozmyślałem nad tym jak to mogłoby się spełnić, ale myślałem swoim rozumem, oczywiście. Major był narzędziem w rękach oficerów. On starał się wypełniać wszystkie polecenia. Tylko on był w stanie wprowadzić żelazną dyscyplinę. Teraz on zaczął sprzeciwiać się im. Zabrał mnie z tamtej pracy i dał mi lekką pracę. Siedziałem i wydawałem rozkazy przez radiostację.

Gdy już miałem tę pracę, to mogłem pisać listy, czytać, modlić się i spać. Był czas na wszystko. Od 6:00 wieczorem do 10:00 czas wolny. Czyń co chcesz - mówił mój brat major. Było ciepłe lato. Wychodziłem do lasu. Tam spotykałem się z żołnierzami, którzy mieli mnóstwo pytań. Służba przebiegała bardzo lekko.

Nie trwało to długo. Zostałem wezwany do sztabu. Oni już o wszystkim się dowiedzieli, że mam inną pracę i ich plan, aby mnie posadzić w wyniku odmowy pracy nie ziścił się. Gdy tylko wszedłem, usłyszałem:
Słuchaj, dlaczego dałeś pieniądze majorowi i on dał ci tę pracę? Mówicie tez, że Pan uzdrowił jego córkę. Jakie tam uzdrowienie? Ty jeszcze oszukujesz – i zaczęli obrzucać mnie wyzwiskami.
Odpowiedziałem, że żadnych pieniędzy mu nie dawałem i nie wiem o czym mówią. Oni na to:
Jeśli nie dałeś pieniędzy, to dlaczego dostałeś lżejszą prace i zdecydowaliście się nas okłamać, że Chrystus uzdrowił jego dziewczynkę?
Odpowiedziałem, że nic podobnego nie miało miejsca, a Jezus Chrystus w domu majora wykonał prace i uzdrowił jego córkę i, że nie mogę mówić białe na czarne i czarne na białe. Wściekły oficer powiedział:
Baczność!
Wszyscy stanęli na baczność.

Wtedy podszedł do mnie i powiedział:
Rozkazuję ci, żebyś powiedział, że nie było w domu majora uzdrowienia.

Ja odpowiedziałem:
Wojownik Jezusa Chrystusa waszych rozkazów nie wypełnia.

Użyłem jego słów, bo gdy poprzednio wezwał mnie, to powiedział:
Ty jesteś wojownikiem Chrystusa" i „Od dzisiaj nie masz prawa wchodzić na stołówkę.

Wtedy on powiedział:
Siedem dni aresztu.
Nic nie odpowiedziałem, a powinienem był powiedzieć:
Jest, siedem dni aresztu.
Odesłali mnie do aresztu. Wszyscy żołnierze już znali mnie. Ludzie zadawali pytania. Było poruszenie w pułku. A oni, ze sztabu, puścili plotkę, że coś z moim rozumem jest nie w porządku, i muszę być leczony psychiatrycznie. A do mnie powiedzieli tak:
Dopóki nie powiesz, że nie było uzdrowienia, to my cię nie wypuścimy.

Odsiedziałem siedem dni. Wyprowadzają, mnie stamtąd i mówią:
Co, przemyślałeś? To prawda, że nie było uzdrowienia?
Ja mówię:
Prawdą jest, że było uzdrowienie w domu majora.

Wszyscy oni zaczęli występować przeciwko majo­rowi. Próbowali go zdegradować. Chociaż do tej poty był ich najlepszym przyjacielem, to oni wszyscy zaczęli mu się sprzeciwiać. A on zaczął ich przekonywać, że najlepsi żołnierze to chrześcijanie.
Najlepsi ludzie to chrześcijanie. Patrzcie, wy niewłaściwie postępujecie. Wy postępujecie wbrew prawu! – itd.

Oni zobaczyli co się dzieje i zaczęli ze mną rozmawiać. Po następnych siedmiu dniach wyprowadzili mnie i pytają:
Co, przemyślałeś?
Odpowiedziałem:
Nie muszę myśleć, ja wiem, że Chrystus uzdrowił ją.
Oni na to:
Za to, że nie wykonujesz poleceń, jeszcze siedem dni aresztu.
Odwróciłem się aby odejść, a jeden mówi:
A zanim pójdziesz do aresztu , pójdziecie do szpitala, aby ci tam dali parę zastrzyków i abyś się tam trochę uspokoił, bo twój system nerwowy nie działa prawidłowo.