1 Kor 1:18-32
Bo Chrystus nie posłał mnie chrzcić, ale głosić Ewangelię, jednak nie w mądrości słowa, aby krzyż Chrystusa nie został pozbawiony swojego znaczenia. Bo Słowo o krzyżu dla tych, którzy istotnie giną, jest głupstwem; ale dla nas, którzy jesteśmy zbawiani, jest mocą Bożą ...to, co głupie dla świata, wybrał Bóg, by zawstydzać mądrych; i słabych ze świata, wybrał Bóg, aby zawstydzać mocnych; i to, co jest niskiego rodu u świata, i to, co jest wzgardzone, wybrał Bóg, i co jest niczym, aby zniszczyć to, co jest czymś, aby nie chlubiło się żadne ciało przed Jego obliczem.
Lecz przez Niego wy jesteście w Chrystusie Jezusie, który dla nas stał się mądrością od Boga, zarówno sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby tak, jak jest napisane: Kto się chlubi, niech się chlubi w PANU!
Apostoł Paweł w prostych słowach głosił krzyż Chrystusa - relacjonował to historyczne wydarzenie i wyjaśniał jego sens.
Przystrajanie treści Ewangelii w retoryczne zwroty i mądre powiedzenia rodzi zagrożenie zainteresowania słuchaczy samymi słowami bardziej niż faktami, które te słowa opisują.
To z kolei bardziej koncentruje uwagę słuchaczy na mówcy niż na treści jego poselstwa.
Celem chrześcijańskiego zwiastowania było i jest stawianie przed ludźmi Chrystusa, a nie siebie samego.
Głoszenie ukrzyżowanego Zbawiciela było zarówno dla kulturalnego Greka jak i pobożnego Żyda swego rodzaju szaleństwem.
Swobodnie cytując proroka Izajasza (29,14; 33,18) apostoł Paweł wskazuje na zawodność i ograniczony charakter ludzkiej mądrości.
Przytacza niepodważalny fakt, że mimo całej swojej uczoności i nagromadzonej wiedzy najświatlejsi, najbardziej inteligentni ludzie nie poznali Boga i nie zrozumieli Jego drogi zbawienia.
Czytając cztery wielkie kazania w Dziejach Apostolskich (2,14-39; 3,12-26; 4,8-12; 10,36-43) możemy dojść do wniosku, że w apostolskim zwiastowaniu powtarzały się pewne fundamentalne elementy:
1. Mówiło ono o nadejściu obiecanych przez Boga czasów.
2. Zawierało fakty dotyczące życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.
3. Wszystko to było wypełnieniem proroctw.
4. Jezus powróci ponownie aby sądzić ludzi i zaprowadzić swoje panowanie.
5. Słuchacze byli wzywani do pokuty (zmiany myślenia i postępowania) i przyjęcia obiecanego daru Ducha Świętego aby prowadzić nowe życie.
Poselstwo Ewangelii było zgorszeniem dla Żyda z dwóch zasadniczych powodów:
l Żyd nie wyobrażał sobie, by ktoś, kończąc swoje życie na krzyżu, mógł być Bożym wybrańcem.
Zapis w 5 Moj 21,23 oświadczał: „ …ten, który zostanie powieszony na drzewie, jest przeklęty”.
Sam fakt ukrzyżowania był niemal dla każdego Żyda dowodem na to, że Jezus nie miał nic wspólnego z Bogiem.
Żydzi nie wyobrażali sobie, by ich Mesjasz cierpiał i został zabity w tak haniebny sposób (mimo takich fragmentów jak Izajasz 53).
l Żydzi szukali znaków.
Ze względu na swą cudowną historię, Żydzi rozglądali się za nadzwyczajnymi wydarzeniami.
W tym samym czasie, gdy Paweł pisał swoje listy, pojawiali się fałszywi mesjasze, którzy gromadzili wokół siebie licznych zwolenników zapowiadając im jakiś wielki znak.
W 45 roku pojawił się niejaki Teudas.
W kierunku Jordanu szły za nim tysięczne tłumy.
Obiecywał wszystkim, że na jego słowa rozstąpią się wody Jordanu i cały tłum suchą nogą przejdzie po dnie rzeki.
W 54 roku przybył do Jerozolimy pewien Egipcjanin, podając się za proroka.
Trzydzieści tysięcy ludzi poszło za nim na Górę Oliwną, by być świadkami upadku murów Jerozolimy na jego słowo (co oczywiści się nie wydarzyło).
Żydzi szukali tego rodzaju sensacji i wielkich znaków.
W Jezusie natomiast widzieli człowieka nisko urodzonego i skromnego, który jeśli nawet dokonał jakichś cudów, to nie mocą Boga, gdyż skończył na krzyżu – to był niewiarygodny obraz wybrańca Bożego.
- Dla Greków poselstwo Ewangelii było głupstwem.
Grecy mieli swój starożytny Panteon pełen patetycznych bogów, którzy byli podobni do ludzi i zachowywali się jak ludzie. Obok swoich nadprzyrodzonych właściwości, posiadali zwykłe ludzkie przywary i słabości.
Jednak w czasach apostolskich, wśród wielu wybitnych myślicieli, popularność zdobywała nowa idea Boga, który dramatycznie różnił się od swoich poprzedników.
W ich wydaniu wyróżniającą cechą Boga była Jego zupełna niemożliwość odczuwania.
Twierdzili, że Bóg nie posiada żadnych emocji.
Gdyby Bóg mógł odczuwać radość, smutek, gniew lub rozczarowanie, to oznaczałoby, że człowiek może wpłynąć na samopoczucie Boga.
Rozumowali, że jeżeli tak by było, to człowiek mógłby w pewien sposób kontrolować Boga i przez to w konsekwencji być większym od Niego.
Uczony Grek dowodził, że Bóg nie ma żadnych emocji i dlatego nikt nie zdoła na Niego wpłynąć.
Natomiast Cierpiący Bóg to w pojęciu Greka sprzeczność sama w sobie.
Plutarch, jeden z największych pisarzy starożytnej Grecji, historyk, filozof-moralista oraz orator, twierdził, że angażowanie się Boga w ludzkie sprawy byłoby Jego znieważeniem.
Wg niego Bóg był istotą zupełnie wyobcowaną i nie interesującą się tym światem.
Wcielenie, pojawienia się Boga w ludzkiej postaci , dla greckiego religijnego filozofa było czymś nieprawdopodobnym.
Augustyn, który przed swoim nawróceniem na chrześcijaństwo zdobył znakomite wykształcenie, stwierdził, że w greckiej filozofii znalazł odpowiednik niemal każdej chrześcijańskiej doktryny z wyjątkiem jednej - że „Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami”.
Pod koniec drugiego wieku, atakując chrześcijaństwo, Kelsos z Aleksandrii – filozof i pisarz grecko–rzymski, tak napisał: „Bóg jest dobry, piękny i szczęśliwy, i można go znaleźć we wszystkim co piękne i dobre.
Jeżeli „zstąpił On wśród ludzi” to na pewno nastąpiła w Nim zmiana i to zmiana od dobra ku złu, od piękna do brzydoty, od szczęścia ku nieszczęściu, od rzeczy najlepszych ku najgorszym.
Któż zgodziłby się na tego rodzaju zmianę?
Jedynie śmiertelnicy są skazani na taką zmianę, nieśmiertelny zaś pozostaje
zawsze taki sam.
Bóg nigdy nie zgodzi się na taką zmianę”.
Ludzie myślący takimi kategoriami nie mogli pogodzić się z tym, by osoba tak kochająca i cierpiąca jak Jezus mogła być wcielonym Synem Boga.
l Grek szukał mądrości.
Greckie określenie “sofista” początkowo oznaczało mędrca w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Z czasem jednak zaczęło opisywać inteligentnych mówców o bystrym
umyśle i ciętym języku, umysłowych akrobatów, który przy pomocy wyszukanych zwrotów i umiejętnie dobranych słów potrafili dobrą rzecz przedstawić jako złą i na odwrót, złą rzecz przedstawić jako dobrą.
Byli to ludzie poświęcający cały swój czas na jałowe dyskusje, dzieląc włos na czworo, wcale nie interesując się rozwiązaniem rzeczywistych problemów, lecz jedynie chełpiąc się zarzucaniem „rozumowych haczyków”.
Ich mądrość polegała na błyskotliwej żonglerce słowami, co wzbudzało podziw wśród słuchaczy.
Chryzostom tak opisywał greckich mędrców:
„Pełzają jak ropuchy w błocie, są najprzewrotniejszymi ze wszystkich
ludzi, ponieważ mimo swej ignorancji uważają się za mądrych; są jak koguty, które przechwalają się swoimi kolorowymi ogonami”.
Trudno nam dzisiaj wyobrazić sobie niesamowite opanowanie zasad krasomówstwa wśród Greków.
Nie było nawet ważne, co mówią, lecz jak mówią.
Ich głosy były zabarwione muzyczną intonacją z robiącą wrażenie odpowiednią modulacją.
Ich zatrute myśli były pięknie ubrane w przekonywujące słowa.
Pewien sofista Adrian budził takie zainteresowanie w Rzymie, że w czasie jego wykładów pustoszał senat, gdyż wszyscy senatorzy chcieli go słuchać, a nawet sportowcy opuszczali swoje zajęcia, by rozkoszować się jego erudycją.
Chryzostom kreśli obraz tych greckich mędrców, którzy w Koryncie w czasie igrzysk olimpijskich popisywali się swoimi umiejętnościami. „Możecie usłyszeć wielu nędznych sofistów, wykrzykujących i oczerniających jeden drugiego; wielu pisarzy czytających swoje niedorzeczne utwory i tysiące napraszających się mówców”.
Pod wpływem wyszukanych zwrotów i pięknych słów, Grecy wpadali w stan oszołomienia.
Natomiast chrześcijański kaznodzieja, w prostych słowach zwiastujący Ewangeliczne poselstwo wydawał się dla nich człowiekiem nieokrzesanym, pozbawionym ogłady, z którego można się jedynie pośmiać.
Wydawało się, że chrześcijańskie poselstwo zarówno wśród Żydów
jak i Greków nie miało szans powodzenia.
Jednak natchniony Świętym Duchem apostoł Paweł dobitnie stwierdził, że „To
co wygląda na głupstwo Boże jest mądrzejsze od ludzkiejmądrości ; a to co wydaje się być Bożą słabością, jest silniejsze od wszelkiej ludzkiej mocy”.
Nie dziwi więc fakt, że zdecydowana większość pierwszych chrześcijańskich zborów składała się z ludzi niewykształconych, prostych i skromnych.
Choć w tamtych czasach chrześcijanami stawali się także ludzie pochodzący z uprzywilejowanych warstw społecznych jak Dionizjusz w Atenach (Dz 17,34),
Sergiusz Paulus, (Dz 17,4.12), Erast, skarbnik miejski, prawdopodobnie
pochodzący z Koryntu (Rz 16,23), to byli oni rzadkością.
Ogromna większość chrześcijan pochodziła z prostego ludu.
Około 178 roku Kelsos z Aleksandrii, wspomniany wcześniej zażarty krytyk, atakował chrześcijaństwo w jednym ze swoich utworów, w którym najbardziej wyśmiewał jego wzięcie wśród prostego ludu.
Jego zdaniem chrześcijański pogląd „nie interesował ludzi kulturalnych, mądrych, roztropnych, gdyż wszystko dobre uważał za złe. Pociągał natomiast niewykształconych głupców, ludzi bez ogłady”.
O chrześcijanach napisał między innymi: „Możemy zobaczyć ich w domach jako gręplarzy, łataczy obuwia, foluszników i w ogóle ludzi najbardziej niewykształconych”.
Nazywa on chrześcijan „obrzydłym robactwem, mrówkami rozłażącymi się ze swoich kopców, żabami rechocącymi na mokradłach, czerwiem rojącym się w stertach śmieci”.
Natomiast pierwsi chrześcijanie poczytywali to sobie za chwałę.
Chlubili się, nie wysublimowaną filozofią, ale praktyczną pobożnością.
W imperium rzymskim było sześćdziesiąt milionów niewolników.
W oczach prawa niewolnik był „żywym narzędziem”, przedmiotem a nie człowiekiem.
Właściciel mógł wyrzucić starego niewolnika za płot, tak jak wyrzuca się stary szpadel czy zardzewiałe wiadro.
Mógł bezkarnie pastwić się nad swoimi niewolnikami, a nawet w rozmyślny sposób odebrać im życie.
Niewolnicy nie mieli prawa wstępować w związki małżeńskie, choć ich dzieci należały do ich pana, tak jak należały do niego jagnięta urodzone w jego stadzie.
Jedną z wielu zasług wczesnego chrześcijaństwa było przywrócenie tym ludziom człowieczeństwa, danie im możliwości stania się nie tylko prawdziwymi ludźmi, ale więcej, synami i córkami Boga!
Pozbawieni wszelkiego szacunku niewolnicy odzyskali godność osobistą.
Ci, którzy nie mieli żadnej wartości u ludzi, otrzymali wartość w Jezusie Chrystusie. Pozbawieni doczesnego sensu życia otrzymali życie wieczne!
Apostoł Paweł kończy nasz fragment cytatem z Jeremiasza 9,23-24.
Prawdziwa pobożność zaczyna się wtedy, gdy uświadomimy sobie, że sami nic nie jesteśmy w stanie uczynić, Bóg zaś może wszystko.
Wg Bożej oceny, silnymi i mądrymi są ci, którzy uświadamiają sobie własną bezradność.
Natomiast człowiek pewny siebie, który sam chce kierować swoim życiem, w końcu staje się życiowym rozbitkiem.
Dlatego zasadniczym grzechem jest domaganie się uznania dla siebie lub pragnienie tego uznania.
Wszelka nasza zdolność nie jest naszą własną zasługą, ale jest darem Boga.
W wierszu 30 Paweł zwraca uwagę na cztery skarby, które uzyskujemy dzięki Panu Jezusowi Chrystusowi:
1. On jest naszą mądrością od Boga - nie tylko skarbnicą duchowej wiedzy i poznania Boga, ale mocą, uzdolnieniem do prowadzenia życia miłego Bogu, w pokorze i w miłości.
W Jezusie mamy wyznaczoną właściwą drogę
Słuchając Jego słów słyszymy czystą prawdę, która wyzwala nas z grzechu, głupoty i pseudomądrości tego świata.
Boża mądrość w Jezusie to życie prawdziwe, obfite, błogosławione!
2. On jest naszą sprawiedliwością.
Dzięki Jego cierpieniu i krzyżowej śmierci, zyskujemy właściwą postawę wobec świętego Boga, której nigdy nie uzyskamy własnymi wysiłkami.
Prawdziwą relację z Bogiem możemy nawiązać i pogłębiać wyłącznie przez wstawiennictwo Pośrednika - Jezusa Chrystusa, dzięki temu, co On dla nas uczynił.
3. Jezus jest naszym uświęceniem – upodabnianiem się do świętego Boga.
Jedynie w Jego łasce i mocy Jego Ducha, życie może być takie, jakim powinno być.
Grecki filozof Epikur powiedział do swoich uczniów: „Żyjcie tak, jak gdyby Epikur zawsze na was patrzył”.
W naszej społeczności z Chrystusem nie ma żadnego „jak gdyby”.
Chrześcijanin żyje w Chrystusie i dzięki pomocy Jego Świętego Ducha może postępować w sposób godny Boga, zachowując się niesplamionym przez grzeszny świat.
4. Jezus jest naszym Odkupicielem - Wyzwolicielem z pod panowania grzechu i egoizmu.
Te 4 bogactwa Chrystusowe zawierają się w wielkim słowie, które brzmi: zbawienie!
To słowo niestety wyświechtało się, zdewaluowało się i dla wielu z nas zatraciło swoje pierwotne znaczenie uzdrowienia i ratunku.
Zbawienie zawiera w sobie zarówno ratunek przed wiecznym potępieniem, należną nam karą wiecznej śmierci, jak również uzdrowienie z destrukcyjnej mocy grzechu i jego bezwzględnego panowania nad nami.