Czy cierpienie ma sens?
[Prz 14:13] Nawet w śmiechu może serce boleć, a radość może się kończyć strapieniem.
Twarz wielu ludzi więcej skrywa niż ujawnia. Pod licznymi uśmiechami kryją się serca pełne pulsującego wewnętrznego bólu.
Ilu ludzi dźwiga niewidoczne ciężary, o których nie mówią nikomu poza Bogiem, jeśli tylko Go znają.
Większość jednak w samotności dusi w sobie dławiący ich ból i strach, miotając się między nikłą nadzieją na lepsze jutro a ogarniająca ich rozpaczą.
Kilka lat temu otrzymałem do przeczytania książkę napisaną przez misjonarza, który spędził wiele lat w Indiach, niosąc przesłanie Ewangelii najpierw najuboższym Dalitom a następnie Hindusom pochodzącym z najwyższych kast.
Jego książka, zatytułowana CHRYSTUS A LUDZKIE CIERPIENIE stała się dla mnie inspiracją do podzielenia się z wami refleksjami, które nasunęły mi się przy jej czytaniu.
Autor tej książki, Eli Stanley Jones, sam wiele przeżył.
Po ośmiu latach służby na misji i kilku załamaniach nerwowych wrócił do ojczyzny, by odpocząć i odzyskać siły.
Gdy jednak ponownie przybył do Indii, problemy ze zdrowiem psychicznym wróciły.
Jak pisze w innej swej książce zatytułowanej „Chrystus na drodze Indii”: „Zrozumiałem, że jeśli ktoś mi nie pomoże, będę musiał porzucić pracę misyjną [...]. Była to jedna z moich najczarniejszych godzin”.
I wtedy właśnie Jones doświadczył głębokiego przeżycia duchowego. Napisał: „Ogromny pokój napełnił moją duszę i ogarnął mnie całego. Wiedziałem - to się stało! Zawładnęło mną życie, obfite życie”
Choroba już nigdy nie powróciła, a Stanley Jones stał się jednym z najwybitniejszych misjonarzy wśród Hindusów.
Jego wnikliwa analiza chrześcijańskiego poselstwa opartego na Ewangelii, rzuca wiele światła na niezwykle trudny problem ludzkiego cierpienia.