Niebezpieczeństwo powierzchownego odrodzenia

[2Kor 5: 14-21] Gdyż miłość Chrystusa przenika nas, którzy stwierdziliśmy, że Jeden umarł za wszystkich, a przez to — wszyscy umarli.
Umarł zaś za wszystkich, aby ci, którzy żyją, żyli już nie dla siebie, ale dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał.
Stąd nie jest już dla nas ważne, kto kim jest jako człowiek.
I nawet jeśli w ten sposób poznaliśmy Chrystusa, to znamy Go teraz inaczej. Tak więc kto jest w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. Stare przeminęło — i nastało nowe!
A wszystko to jest z Boga, który pojednał nas ze sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę pojednania, to znaczy, że Bóg w Chrystusie świat ze sobą jedna, nie poczytując ludziom ich upadków, i nam powierzył słowo pojednania.
Dlatego w miejsce Chrystusa głosimy poselstwo jakby samego Boga, który przez nas kieruje do ludzi wezwanie.
W miejsce Chrystusa błagamy: Pojednajcie się z Bogiem!
On Tego, który nie poznał grzechu, za nas uczynił grzechem, abyśmy my w Nim stali się sprawiedliwością Boga.
[2Kor 6: 1-2] Jako współpracownicy wzywamy też was, abyście Bożej łaski nie przyjmowali na próżno.
Czytamy bowiem: W czasie przychylności wysłuchałem cię i w dniu zbawienia pomogłem ci.
Właśnie teraz jest ten czas przychylności! Teraz jest dzień zbawienia!
W 5 rozdziale 2 Kor. czytamy o apostolskiej misji wzywania ludzi do pojednania się z Bogiem w świetle miłości Chrystusa.
W kolejnych dwóch wierszach 6 rozdziału, Paweł przechodzi do bardziej osobistego wezwania, skierowanego bezpośrednio do odbiorców jego listu – czyli do wierzących w Koryncie.
A więc w 5 rozdziale czytamy o łaskawym darze zbawienia i usprawiedliwienia grzesznych ludzi w Chrystusie, a w 6 rozdziale znajdujemy ostrzeżenie przed zlekceważeniem, czy też zmarnowaniem ogromu Bożej łaski, która jest nam oferowana w zastępczej śmierci Pana Jezusa na krzyżu Golgoty.
WZYWAMY TEŻ WAS, ABYŚCIE BOŻEJ ŁASKI NIE PRZYJMOWALI NA PRÓŻNO!
Najczęściej definiujemy " Bożą Łaskę" jako niezasłużona przychylność jaką Bóg nam okazuje i najczęściej wiążemy łaskę z nawróceniem i zbawieniem – czyli ratunkiem grzesznego człowieka przed słuszną karą i potępieniem za jego grzechy.
Ludzie mogą otrzymać niezasłużony Boży dar przebaczenia grzechów i pojednania z Bogiem przez prostą wiarę w Jezusa – w Jego wcielenie, doskonałe życie, cierpienie i śmierć na krzyżu Golgoty, Jego zmartwychwstanie, wniebowstąpienie, arcykapłańską służbę i powtórne przyjście w chwale na ostateczny sąd i ustanowienie wiecznego królestwa Jego sprawiedliwości i pokoju.
Bóg utorował ludziom drogę, aby mogli się z Nim pojednać i ze Swojej strony Bóg uczynił wszystko aby ludzie mogli być zbawieni.
Wszystko, co ludzie muszą zrobić, to odpowiedzieć pokorną, posłuszną wiarą na głoszenie im Dobrej Nowiny.
CZY UCZYNIŁEŚ JUŻ TO?
[2Kor 5: 14-21] Gdyż miłość Chrystusa przenika nas, którzy stwierdziliśmy, że Jeden umarł za wszystkich, a przez to — wszyscy umarli.
Umarł zaś za wszystkich, aby ci, którzy żyją, żyli już nie dla siebie, ale dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał.
Stąd nie jest już dla nas ważne, kto kim jest jako człowiek.
I nawet jeśli w ten sposób poznaliśmy Chrystusa, to znamy Go teraz inaczej. Tak więc kto jest w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. Stare przeminęło — i nastało nowe!
A wszystko to jest z Boga, który pojednał nas ze sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę pojednania, to znaczy, że Bóg w Chrystusie świat ze sobą jedna, nie poczytując ludziom ich upadków, i nam powierzył słowo pojednania.
Dlatego w miejsce Chrystusa głosimy poselstwo jakby samego Boga, który przez nas kieruje do ludzi wezwanie.
W miejsce Chrystusa błagamy: Pojednajcie się z Bogiem!
On Tego, który nie poznał grzechu, za nas uczynił grzechem, abyśmy my w Nim stali się sprawiedliwością Boga.
6 rozdział zaczyna się poważnym ostrzeżeniem przed niewłaściwym przyjęciem Bożej łaski!
[2Kor 6: 1-2] … wzywamy też was, abyście Bożej łaski nie przyjmowali na próżno.
Jak czytamy, istnieje realne niebezpieczeństwo daremnego / bezużytecznego / nieskutecznego przyjęcia Bożej łaski "na próżno"!
To niebezpieczeństwo dotyczy zarówno niewierzących, którzy lekceważą Bożą ofertę zbawienia, jak też nominalnych chrześcijan, którzy jedynie deklarują wiarę w Jezusa, ale nie żyją zgodnie ze swoją deklaracją wiary.
Paweł ewidentnie nakłania Koryntian do prowadzenia pobożnego życia zgodnego z wymaganiami ewangelii.
To wyrażenie na próżno opisuje stan człowieka który nie osiąga zamierzonego celu.
Biblia Mesjańska [2Kor 6: 1] … napominamy was, abyście nadaremnie łaski Bożej nie przyjmowali;
Przekład Współczesny [2Kor 6: 1] ostrzegamy was, abyście nie marnowali daru Bożej łaski.
Mamy więc tutaj poważne ostrzeżenie przed zmarnowaniem tego co już zostało zrobione, co już zostało darowane!
Z pewnością można powiedzieć, że wielu słuchających Ewangelii, doświadcza Bożej łaski przez sam fakt, otrzymania zaproszenia do pojednania się z Bogiem.
Mimo to, wielu słuchaczy dobrej nowiny o zbawieniu w Jezusie Chrystusie, nadal jest zgubionych, bo samo słuchanie o planie zbawienia i zapoznanie się z ofertą Bożego miłosierdzia, nie zbawia grzesznika, tak jak chorego nie uleczy informacja o leku na jego chorobę.
 Lekarstwo musi być przyjęte i właściwie stosowane aby odnieść pożądany skutek!
Nawet jeśli nabędziesz właściwe lekarstwo i będziesz je trzymał w obu dłoniach czy nosił ze sobą w kieszeni, to ono ci nic nie pomoże!
Musisz zażyć lekarstwo i stosować je ściśle wg wskazówek lekarza aby skorzystać z jego dobrodziejstwa.
To samo dotyczy Bożej łaski!
Nie wystarczy o niej usłyszeć!
Nie wystarczy nawet w nią uwierzyć!
Nie wystarczy nawet tylko ją przyjąć, bo jak tu czytamy, można ją przyjąć na daremnie / na próżno!
Bóg udziela nam Swojej łaski w zamierzonym przez siebie celu!
Wielu chrześcijan mówiąc o łasce podkreśla jej ostateczny cel, jakim jest zbawienie ludzkiej duszy – uratowanie od wiecznego potępienia, darowanie długu, przebaczenie grzechów, odpuszczenie win i otrzymanie wiecznego życia w Bożym Królestwie!
To jest cudowne dzieło Bożej łaski, o którym ciągle mówimy, za który ciągle dziękujemy i o którym radośnie śpiewamy!
Ale czy to jest wszystko co wiąże się z Bożą łaską?
Tytusa 2: 11-14] Ukazała się bowiem wszystkim ludziom zbawienna Boża łaska, nauczająca nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowych pożądliwości, i w obecnym wieku żyli mądrze, sprawiedliwie i pobożnie.
Oczekując szczęśliwej nadziei i ukazania się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa, Który dał samego siebie za nas, aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud wybrany na szczególną własność, gorliwy w dobrych czynach.
1Kor 15: 9-10] Ja bowiem jestem najmniejszym z apostołów i nie jestem godzien nazywać się apostołem, gdyż prześladowałem Kościół Boży. Ale z łaski Boga jestem tym, czym jestem, a łaska jego okazana mi nie była daremna, lecz daleko więcej niż oni wszyscy pracowałem, wszakże nie ja, lecz Boża łaska, która jest ze mną.
Jeśli przyjęcie Bożej łaski przez grzesznego człowieka nie skutkuje przemianą jego życia – na bogobojne, sprawiedliwe i święte – to gdzieś popełniamy tragiczny błąd!
Apostoł Paweł wzywa Koryntian by podjęli wszelkie możliwe starania, wysiłki i zabiegi, aby dana im łaska nie okazała się daremna, przyjęta na próżno!
Z przytoczonych już fragmentów wypływają dwa główne wezwania związane z przyjęciem łaski:
1. Pilne trzymanie się czystej prawdy Ewangelii – bez dodawania i ujmowania czegokolwiek!
2. Wzrost w uświęceniu – czerpanie z mocy Ducha Świętego, aby prowadzić czyste, pobożne, sprawiedliwe życie pełne dobrych uczynków!
Kolejna rzecz, na którą Apostoł Paweł zwraca uwagę Koryntian i naszą uwagę, to konieczność działania dzisiaj – nie odkładanie naszego działania na później!
2Kor 6: 2] Mówi bowiem: W czasie dogodnym wysłuchałem cię, a w dniu zbawienia pomogłem ci; oto teraz czas bardzo dogodny, oto teraz dzień zbawienia.
Apostoł Paweł przywołuje na pamięć słowa proroka Izajasza, który zapowiadał dzień Bożej łaski - czas, który wybrał sam Bóg, aby zbawić swój lud.
My, bracia i siostry, nadal żyjemy w tym czasie Bożej przychylności, który trwa aż do powrotu Chrystusa – nadal trwa ten wielki dzień zbawienia!
Jednocześnie, w tych słowach jest przynaglenie by nie odkładać na później, tego co wiemy, że mamy robić!
Nie wiemy ile mamy czasu, dlatego odkładanie na później naszego pojednania się z Bogiem czy uporządkowania naszego życia jest wielce nierozsądne.
Wielu ludzi myśli, że to oni decydują o tym co i kiedy będą robić.
Biblia jednak przestrzega nas przed takim zarozumiałym myśleniem i wzywa nas do całkowitego posłuszeństwa, kiedy Bóg coś do nas mówi:
[Hbr 3: 7-19] Dlatego, jak mówi Duch Święty: Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie waszych serc, jak podczas buntu, w dniu kuszenia na pustyni, gdzie kusili mnie ojcowie wasi i wystawiali na próbę, chociaż oglądali moje dzieła przez czterdzieści lat.
Dlatego miałem wstręt do tego pokolenia i powiedziałem: Zawsze ich zwodzi serce; oni nie poznali też moich dróg, tak iż przysiągłem w moim gniewie: Nie wejdą do mego odpocznienia!
Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego, ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa 'dzisiaj', aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu!
Staliśmy się bowiem współuczestnikami Chrystusa, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku.
Gdy się powiada: Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych, jak podczas buntu, kto to byli ci, którzy usłyszeli, a zbuntowali się?
Czy nie ci wszyscy, którzy wyszli z Egiptu pod wodzą Mojżesza?
Do kogo to miał wstręt przez czterdzieści lat?
Czy nie do tych, którzy grzeszyli, a których ciała legły na pustyni?
A komu to przysiągł, że nie wejdą do odpocznienia jego, jeśli nie tym, którzy byli nieposłuszni?
Widzimy więc, że nie mogli wejść z powodu niewiary.

Wielkość w Bożym Królestwie

[Mt 20] (17): A Jezus, mając zamiar pójść do Jerozolimy, wziął dwunastu na osobność i w drodze rzekł do nich: (18): Oto idziemy do Jerozolimy, a Syn Człowieczy będzie wydany arcykapłanom oraz uczonym w Piśmie i skażą go na śmierć. (19): I wydadzą go poganom na pośmiewisko i na ubiczowanie i na ukrzyżowanie, a dnia trzeciego zostanie wzbudzony z martwych. (20): Wtedy przystąpiła do niego matka synów Zebedeuszowych z synami swoimi, złożyła mu pokłon i prosiła go o coś. (21): A On jej rzekł: Czego chcesz? Rzecze mu: Powiedz, aby ci dwaj synowie moi zasiedli jeden po prawicy, a drugi po lewicy twojej w Królestwie twoim. (22): A Jezus, odpowiadając, rzekł: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja pić będę? Mówią mu: Możemy. (23): Mówi im: Kielich mój pić będziecie, ale zasiąść po prawicy mojej czy po lewicy - nie moja to rzecz, lecz Ojca mego, który da to tym, którym zostało przez niego przygotowane. (24): A gdy to usłyszało owych dziesięciu, oburzyli się na dwóch braci. (25): Ale Jezus, przywoławszy ich, rzekł: Wiecie, iż książęta narodów nadużywają swej władzy nad nimi, a ich możni rządzą nimi samowolnie. (26): Nie tak ma być między wami; ale ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. (27): I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym. (28): Podobnie jak Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu.
[Łk 22] (14): A gdy nadeszła pora, zajął miejsce przy stole, a apostołowie z nim. (15): I rzekł do nich: Gorąco pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami przed moją męką; (16): powiadam wam bowiem, iż nie będę jej już spożywał, aż nastąpi spełnienie w Królestwie Bożym. (17): I wziąwszy kielich, i podziękowawszy, rzekł: Weźcie go i rozdzielcie między sobą; (18): powiadam wam bowiem, iż odtąd nie będę pił z owocu winorośli, aż przyjdzie Królestwo Boże. (19): I wziąwszy chleb, i podziękowawszy, łamał i dawał im, mówiąc: To jest ciało moje, które się za was daje; to czyńcie na pamiątkę moją. (20): Podobnie i kielich, gdy było po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich, to nowe przymierze we krwi mojej, która się za was wylewa. (21): Lecz oto ręka tego, który mnie wydaje, jest ze mną przy stole. (22): Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak było postanowione, ale biada temu człowiekowi, który go wydaje. (23): A oni zaczęli wypytywać jeden drugiego, który z nich miałby to uczynić. (24): Powstał też spór między nimi o to, kto z nich ma uchodzić za największego. (25): On zaś rzekł do nich: Królowie narodów panują nad nimi, a władcy ich są nazywani dobroczyńcami. (26): Wy zaś nie tak, lecz kto jest największy wśród was, niech będzie jako najmniejszy, a ten, który przewodzi, niech będzie jako usługujący. (27): Któż bowiem jest większy? Czy ten, który u stołu zasiada, czy ten, który usługuje? Czy nie ten, który u stołu zasiada? Lecz Ja jestem wśród was jako ten, który usługuje.
W obu tych sytuacjach, Pan Jezus przygotowuje swych naśladowców na to, co ma na niego przyjść. Zapowiada zdradę jednego z uczniów, zapowiada swą mękę, odrzucenie, haniebną śmierć.
Jego uczniowie jednak wydają się nie rozumieć tego co On im mówi, gdyż ich myśli krążą wokół przyszłej chwały a nie zapowiadanej hańby.
Jakby nie słysząc Jego słów i nie wyczuwając ogarniającego go lęku, dają się ponieść swym ambicjom by zajmować najwyższe stanowiska, sprawować kierowniczą funkcję, być obdarzonymi władzą i honorami, cieszyć się uznaniem i poważaniem innych.
Wdają się w spór o to, kto z nich jest największy, najważniejszy, najbardziej znaczący!
Ich pragnienie dominacji stoi w rażącym kontraście wobec poniżenia, które ma przyjść na ich Pana.
W ich słowach, reakcjach, zachowaniu, Pan Jezus rozpoznaje ducha tego świata, przyziemne, zmysłowe koncepcje organizacji, zarządzania i kierowania ziemskimi instytucjami.
Królestwo Boże nie jest jednak z tego świata i nie jest zorganizowane i zarządzane według ludzkich koncepcji.
Pan Jezus kategorycznie sprzeciwia się wnoszeniu ludzkich idei władzy do Kościoła: „Nie tak ma być między wami!”
 Nie jak?
Co jest niewłaściwego we wszechobecnej na ziemi piramidalnej strukturze władzy?
Pan Jezus zwraca uwagę na 3 elementy:
1. książęta narodów nadużywają swej władzy nad nimi (BT: władcy narodów uciskają je) – użyte w oryginale wyrażenie oznacza absolutne panowanie, podbijanie w niewolę, kontrolę
2. ich możni rządzą nimi samowolnie (BT: wielcy dają im odczuć swą władzę) – to wyrażenie opisuje dominację nad podwładnymi, zajmowanie pozycji i posiadanie środków do narzucania swej woli i wymuszania posłuszeństwa podległych ich władzy
3. władcy ich są nazywani dobroczyńcami (BB: a którzy nad nimi moc mają, zowią się dobrodziejmi; BT: władcy przybierają miano dobroczyńców) – tyrani nie lubią gdy ich samowola i samolubstwo jest obnażane czy też gdy okazuje się litość i współczucie pokrzywdzonym i obciążonym ich bezwzględnymi wyrokami. Dlatego lubują się w pochlebnych określeniach ich działań jak też ich samych. Łaskawie uśmiechają się gdy nazywani są dobroczyńcami, filantropami, opiekunami itp.
Pan Jezus przestrzega swoich uczniów przed myśleniem o Bożym Królestwie w kategoriach takiego systemu, w którym wysoko postawieni administratorzy rządzą, panoszą się, kontrolują, narzucają swą wolę i zmuszają innych do lojalnego posłuszeństwa, pochlebstw i płaszczenia się przed nimi.
Takie struktury i układy nie mogą być tolerowane wśród uczniów Jezusa.
„Nie tak ma być między wami!”
A więc jak?
„Kto jest największy wśród was, niech będzie jako najmniejszy, a ten, który przewodzi, niech będzie jako usługujący.”
To jest totalne odwrócenie ziemskiego porządku i zburzenie znanych nam i uznawanych za oczywiste zasad funkcjonowania władzy i przywództwa!
Pan Jezus powołał do istnienia Kościół, który nie jest ziemską korporacją ze szczeblami władzy, ale żywym organizmem, Jego ciałem, w którym wszystkie organy i części funkcjonują we wzajemnej zależności i pod bezpośrednią kontrolą głowy, którą jest sam Chrystus.
Pan Jezus sprowadza rolę przywództwa do uniżonej służby a wielkość w Królestwie Bożym jest uzależniona od zajęcia ostatniego miejsca.
Dosłownie w wyrażeniu „niech będzie jako najmniejszy” znajduje się słowo „najmłodszy”:
„Kto jest największy wśród was, niech będzie jako najmłodszy”.
W czasach Pana Jezusa, w Izraelu, jeśli w domu nie było służących czy niewolników, ich rolę pełnił najmłodszy członek rodziny. Nie tak jak dzisiaj w wielu naszych domach, mama wszystko przygotowuje do stołu a następnie, w trakcie posiłku, podaje, co kto sobie życzy. To najmłodszy był od usługiwania i musiał być gotowy na posyłki.
Taka służebna postawa charakteryzuje prawdziwych przywódców Kościoła i wszystkich, którym zależy na uznaniu w Bożych oczach.
Aby to zilustrować, Pan Jezus stawia siebie samego za wzór.
Chrześcijanin może uczyć się od wielu mężów wiary i znaleźć przykłady do naśladowania w życiu innych ludzi, jednak najwyższym i najdoskonalszym wzorem naszego życia musi być sam Jezus.
Głosimy Jego odkupieńczą ofiarę i cudowne zbawienie w Jego krwi, ale nie możemy zapomnieć o Jego przykładzie posłuszeństwa Bogu i Jego licznych wezwaniach by Go naśladować!
On nie tylko objawił się by zdjąć z nas winę grzechu, ale także by nas wyzwolić z mocy grzechu!
On nie tylko przynosi nam przebaczenie, ale także uświęcenie i przemianę na Jego obraz i podobieństwo.
We wszystkim co robimy musimy zadawać sobie to proste pytanie: „Co Pan Jezus uczyniłby w takiej sytuacji?” a następnie działać w oparciu o odpowiedzi z Bożego Słowa i podpowiedzi Jego Świętego Ducha.
Zło, do jakiego Pan Jezus odniósł się w powyższych słowach, było i nadal jest powszechne w Jego Kościele: by górować nad innymi, wydawać polecenia i kontrolować innych tak, by służyli nam samym i do tego darzyli nas szacunkiem i otaczali czcią.
Uczniowie Jezusa prowadzili między sobą cichą (a czasami słyszalną) rywalizację o najwyższe miejsca w Jego Królestwie i w chwilach gdy trzeba było usłużyć innym, nie kwapili się by to czynić.
Nawet podczas ostatniej wieczerzy, jaką mieli spożyć ze swym Mistrzem, żaden z uczniów nie wpadł na pomysł by umyć nogi pozostałym, gdyż to, przy takich uroczystościach, było powinnością sług najniższej rangi.
Wygodnie rozłożyli się wokół stołu z brudnymi nogami.
Wtedy, bez żadnej sugestii, sam Pan Jezus wstał od stołu, przepasał się, nalał wody do miski i po kolei mył brudne nogi swoich uczniów.
Nie czekał aż zostanie obsłużony ale sam zajął się obsługiwaniem innych.
Tym czynem zaprezentował postawę prawdziwej wielkości w Jego Królestwie.
Czy to był pierwszy raz, kiedy Jezus zajął miejsce sługi na oczach swoich naśladowców? Czyż całe Jego życie nie było nacechowane uniżoną służbą innym? Czy kiedykolwiek wywierał na kimś presję by zmusić go do poddaństwa? Czy kiedykolwiek szukał własnej wygody czy prestiżu, wykorzystując innych do tego celu? Czyż w całym Jego życiu i wszelkiej służbie nie oglądamy Jego cichego i pokornego serca?
Gdzie znajdowało się źródło z którego płynęła ta uniżona służba Zbawiciela?
[Jan 13] (1): Przed świętem Paschy, Jezus, wiedząc, iż nadeszła godzina jego odejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, umiłował ich aż do końca.
(34): Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. (35): Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie.
[Ef 5] (1): Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane, (2): i chodźcie w miłości, jak i Chrystus umiłował was i siebie samego wydał za nas jako dar i ofiarę Bogu ku miłej wonności.
(25): Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie.
[1Jana 4] (19): Miłujmy więc, gdyż On nas przedtem umiłował.
To miłość Jezusa do ludzi była źródłem, z którego nieustannie wytryskiwał strumień Jego uniżonej służby.
Największą radością każdego rozkochanego serca jest czynienie dobra umiłowanej osobie i żaden trud nie jest zbyt wielki by się go podjąć, żadna posługa nie jest zbyt niska czy upokarzająca.
Tylko dumne, samolubne serce będzie się wzdrygać przed uniżeniem i szukać wymówek przed służbą.
Matka, która opiekuje się swym niemowlęciem, nie baczy na swoje zmęczenie i samopoczucie, gdy wstaje w nocy by karmić czy przewijać pieluchy.
Kochająca żona godzinami siedzi przy łóżku swego chorego męża i wszelkimi sposobami stara się ulżyć jego cierpieniu.
Prawdziwa miłość nie potrafi być bierna, ale ciągle daje, ciągle służy, ciągle szuka nowych sposobów by się przejawić.
To miłość sprowadziła Pana Jezusa na tę ziemię by służyć upadłym, zepsutym, skalanym grzechem nędznikom.
On nie tylko był gotów umyć brudne nogi wodą, ale obmyć skażone dusze swoją krwią, przelaną w wielkim cierpieniu.
Jeśli otrzymamy Jego miłość do naszych serc to, tak jak On będziemy pragnąć zajmować najniższe miejsca i z ochotą pełnić rolę uniżonych sług, uważając innych za wyższych od siebie i ciesząc się, kiedy będziemy mogli zrobić dla innych coś dobrego.
Chętnie zamieciemy i zmyjemy podłogę, ustawimy krzesła, ugotujemy obiad, pozmywamy po posiłku, odwiedzimy chorego, napiszemy list do więzienia, przywitamy się z nieznajomym, pocieszymy strapionego i wspomożemy potrzebującego.
Żadna praca nie będzie zbyt hańbiąca i żaden trud zbyt wielki, jeśli nasze serca będą pełne miłości do ludzi.
David Brainerd, misjonarz pracujący wśród Indian, pewnego dnia leżał na posłaniu w swej chacie i uczył małego Indianina abecadła.
Ktoś, kto przyjechał do niego z wizytą, zdziwiony zapytał: Czy to ty jesteś David Brainerd? Dlaczego poświęcasz czas by uczyć tego małego pyrtka liter?
Wtedy chory misjonarz tak mu odpowiedział: “Modliłem się i obiecałem Bogu, że jak długo żyję, będę użyteczny. Teraz jestem za słaby by głosić kazania i nie mam sił by podjąć inne zajęcie, ale mogę jeszcze nauczyć tego małego dziecka alfabetu i póki nie umrę będę jakoś służył mojemu Panu.”
Bierzmy przykład z takich ludzi!
Jeśli nie możesz nauczać tysięcy, ucz jednego albo dwóch, ale nie bądź bezużyteczny! Nie marnuj swego życia, czasu, możliwości, talentów, którymi zostałeś obdarzony!
I nie miej o sobie zbyt wielkiego mniemania, ale uważaj innych za wyższych od siebie.
Na wsi, gdzie mieszkam, w okresie jesiennych czy wiosennych opadów, kiedy wszędzie pełno błota, wycieraczka, która leży przed domem jest niezwykle użyteczna i usłużna. Wszyscy wycierają o nią zabłocone buty, tupią, szorują brudnymi podeszwami, a ona nigdy się nie skarży, nigdy nie narzeka, tylko potulnie leży pod drzwiami.
Dlaczego? Dlatego, że została tam położona właśnie w tym celu i z ochotą pełni wyznaczoną jej rolę.
Jeśli zechce być kierownicą w samochodzie albo taczką do drzewa, to nie będzie z niej żadnego pożytku, ale jeśli będzie grzecznie leżeć przed drzwiami to jej wartość w słotne dni jest nieoceniona!
Czy jesteśmy gotowi zająć przeznaczone nam miejsca, choćby najniższe? Czy jesteśmy zbyt ważni i nadęci by zniżyć się do cudzych brudnych nóg.
Jezus nie uważał tego za zbyt niskie zadanie dla siebie, chociaż wiedział kim jest i jaka cześć była Mu należna.
Czy naśladujemy naszego Pana i Mistrza, czy tylko Go podziwiamy i pięknie o Nim mówimy?
Czy jesteśmy z tych co mówią: „Kościół niewiele mi daje.”
Czy nie powinniśmy raczej pytać: „Co ja zrobiłem dla Kościoła? Ile dobrego uczyniłem dla braci i sióstr?”
Nasza obecność w Kościele nie powinna być uzależnione od tego ile możemy z niego wziąć, ale ile w Niego wkładamy, ile czasu i energii inwestujemy w życie innych ludzi.
Jakże dziwaczny jest samolubny, skoncentrowany na sobie kościół, pełen, oczekujących na służbę władców i zarządców! To nie jest Kościół, ale żałosna karykatura!
Chrześcijaństwo to nie branie jak najwięcej dla siebie, ale ochotne dawanie i dzielenie się, wynikające z miłości i głębokiego przekonania, że "bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać"
Jeśli naprawdę chcemy służyć, pole do pracy jest ogromne.
Nie trzeba jechać do Afryki, aby znaleźć potrzebujących. Oni są wszędzie wokół: w naszym własnym domu, w szkole, w pracy, w sąsiedztwie. Chrześcijanie, od rana do nocy powinni się starać, by błogosławić innych ludzi.
Kultywujmy łagodnego, uniżonego ducha, nie pozorując miłości w pięknych słowach, ale prawdziwie służąc innym, szukając ich teraźniejszego i wiecznego dobra.
To było i nadal jest wielkie dzieło Pana Jezusa.
Jeśli prawdziwie jesteśmy Jego naśladowcami, będziemy się ćwiczyć w tej materii, a im większe będziemy czynili postępy, tym słodsza będzie woń Jezusa w nas, pociągając innych do Niego i zachęcając do naśladowania Go.
Módlmy się i prośmy Boga o tę służebną postawę Chrystusową w nas, abyśmy byli nienagannymi i szczerymi dziećmi Bożymi bez skazy pośród rodu złego i przewrotnego, w którym mamy świecić jak światła na świecie! [Fil 2:15]

Dziękczynienie


Luk 17:11 A w drodze do Jerozolimy przechodził między Samarią i Galileą.
Luk 17:12 Gdy wszedł do pewnej wioski, wyszło naprzeciw niego dziesięciu trędowatych mężów, którzy stanęli z daleka.
Luk 17:13 I podnieśli swój głos, mówiąc: Jezu, Mistrzu! Zmiłuj się nad nami.
Luk 17:14 A gdy ich ujrzał, rzekł do nich: Idźcie, ukażcie się kapłanom. A gdy szli, zostali oczyszczeni.
Luk 17:15 Jeden zaś z nich, widząc, że został uzdrowiony, wrócił, donośnym głosem chwaląc Boga.
Luk 17:16 I padł na twarz do Jego nóg, dziękując Mu, a był to Samarytanin.
Luk 17:17 A Jezus odezwał się i rzekł: Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? A gdzie jest dziewięciu?
Luk 17:18 Czyż nikt się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?
Luk 17:19 I rzekł mu: Wstań, idź! Twoja wiara cię uzdrowiła.

Oto krótka, zwięzła, prawdopodobnie dobrze nam znana historia, którą przeczytaliśmy w niecałe 2 minuty.

Czytając po raz kolejny dobrze nam znane historie możemy łatwo zlekceważyć ich cenne przesłanie.

Za każdym razem gdy otwieramy Boże Słowo, prośmy o oświecenie naszych umysłów przez Bożego Ducha, aby wyraźnie słyszeć Jego głos i czerpać z bogactwa Bożego Słowa!

Po pierwsze – miejsce – gdzie się to wydarzyło?

między Samarią i Galileą – a więc na granicy rodzinnych stron Pana Jezusa (które, jak zapewne wiecie, nie były Mu zbyt przyjazne) i ziemi Samarytan, którzy przez Żydów byli uznawani za religijnych odstępców

A więc Pan Jezus jest na terenie, gdzie Jego osoba i nauka są postrzegane z pewna podejrzliwością i niechęcią, a przez niektórych nawet z jawną pogardą.

Pan Jezus zmierzał do Jerozolimy
– do miasta, które było przez Żydów postrzegane jako Boży dom na ziemi,
natomiast dla Samarytan Jerozolima była uosobieniem religijnej pychy i zarozumialstwa.

Samarytanie mieli swoje miejsca kultu, gdzie jak twierdzili, Bóg był obecny i czczony, natomiast Żydzi upierali się przy wyjątkowości Jerozolimy ponad wszystkimi miejscami na całej ziemi!
Każdy pielgrzym udający się do Jerozolimy z północnej części Izraela nie był mile widziany w Samarii i musiał nadkładać drogi omijając tę krainę.
W takim nieprzyjaznym miejscu, Jezus, otoczony gronem swych uczniów, wstępuje do pewnej wioski, której nazwy nawet nie znamy.

I tam wychodzi naprzeciw niego żałosna grupa osób!
Osób, które u jednych budziły strach,
u innych odrazę,
a jeszcze dla innych były obiektem drwin i pogardy – trędowaci.

Jeśli wiemy coś na temat trądu, to możemy sobie wyobrazić jak tragiczne było położenie osób dotkniętych tą chorobą.

Trąd jest jedną z najstarszych znanych chorób zakaźnych skóry i nerwów.

Wywoływana jest przez groźną bakterię i występuje w dwóch postaciach – Pierwsza odmiana jest bardzo zaraźliwa, a jej objawy to guzowate krosty na całym ciele.

Druga odmiana jest mniej zaraźliwa, ale bardziej niebezpieczna dla chorego.
W pierwszej fazie choroby pojawiają się plamy na skórze, a następnie stopniowo człowiek traci czucie, szczególnie w palcach nóg i rąk.

W rezultacie - nieodczuwane skaleczenia, oparzenia, zranienia ulegają infekcji i ciało człowieka gnije, czemu towarzyszy bardzo nieprzyjemny zapach…
Jeśli trąd nie jest leczony, prowadzi do zwyrodnień, deformacji i utraty różnych części ciała – w wyniku zachodzących procesów gnicia, odpadają fragmenty twarzy: ludzie tracą nos, uszy, brodę

makabryczny widok zdeformowanych tą chorobą ludzi budzi bardzo różne reakcje tych, którzy się z nimi stykają – od współczucia po odrazę.

Dzisiaj trąd jest nadal obecny w wielu ubogich częściach świata, zwłaszcza w Afryce i Azji.

Dokładna liczba chorych nie jest znana, natomiast szacuje się, że każdego roku przybywa ćwierć miliona nowych przypadków zarażenia trądem – każdego roku 250 000 ludzi zostaje zarażonych tą straszną chorobą.

W czasach Pana Jezusa, trędowaci byli wykluczeni z normalnego życia społecznego--- musieli opuścić swoje rodziny i żyć w odosobnionych koloniach dla trędowatych, gdzieś poza osadami, często w pobliżu wysypisk śmieci, które, dla wielu z nich, były jedynym pożywieniem.

Wielu religijnych ludzi uznawało trąd za boską karę za grzechy co jeszcze bardziej pogłębiało odtrącenie ludzi dotkniętych tą tragiczną chorobą.

Zgodnie z Prawem zapisanym w 3Moj. 13:45-46 Trędowaty, który miał na sobie tę zarazę, miał nosić rozdarte szaty, chodzić z odkrytą głową, i zasłaniając usta miał wołać: Nieczysty, jestem nieczysty!
Przez wszystkie dni trwania choroby był uznawany za nieczystego i miał mieszkać z dala od zdrowych ludzi.

Ewangelista Łukasz mówi o grupie dziesięciu trędowatych, którzy w jakiś sposób usłyszeli dobrą nowinę o Panu Jezusie – o Jego cudownej mocy uzdrawiającej każdą, choćby najgorszą chorobę i o Jego miłosierdziu dla chorych i cierpiących.

Wyobrażacie sobie jaka nadzieja musiała zrodzić się w ich sercach?

Jest ktoś, kto może nam pomóc wrócić do normalnego życia, do zdrowia, do domu, do bliskich, do pracy…

Ale jak go znaleźć i jak zbliżyć się do Niego?

Często wokół Jezusa gromadziły się tłumy i nie do pomyślenia była obecność trędowatych w tłumie!

Co byście uczynili na ich miejscu?

Tych 10 nieszczęśników, dowiedziało się, że Jezus przechodzi odludną drogą między Galileą a Samarą – z dala od tłumów, które otaczały Go w miastach.

To była ich życiowa okazja!

Stanęli z dala od wsi i wołali ile sił w płucach: Jezu! Mistrzu! Zmiłuj się nad nami!

Kochani, weźmy sobie do serca ich postawę, w naszych zmaganiach!

Bez względu na powagę twojego problemu, bez względu na to, że inni nie mogą albo nie chcą ci pomóc, jest ktoś do kogo możesz się zwrócić.

Jest miłosierny Zbawiciel, który może ci pomóc.

Jeśli jesteś pokryty trądem grzechu - Jezus ma moc cię oczyścić.

Jeśli z powodu duchowej zarazy czujesz się niegodny by się do Niego zbliżyć, weź przykład z tych 10 trędowatych nieszczęśników wołających: Jezu! Mistrzu! Zmiłuj się nad nami!

Jeśli dokucza ci jakaś fizyczna dolegliwość, psychiczna czy emocjonalna słabość, cokolwiek trawi twoje życie jak zaraza – wołaj ile sił do Wielkiego Zbawiciela: Jezus! Mistrzu! Zmiłuj się nade mną!

Jezus może ci pomóc!

Jeśli straciłeś nadzieję na ludzką pomoc, a wszyscy wokół bezradnie rozkładają ręce i twierdzą, że nic się nie da zrobi – wiedz, że PAN Jezus ma wszelką moc na niebie i na ziemi!

Miłosierny Zbawiciel usłyszał wołanie tych 10 trędowatych i rzekł do nich: Idźcie, ukażcie się kapłanom.

Cóż to było za dziwne polecenie?

Jakże mieli iść w pokryci trądem do kapłanów?

Czy Jezus nie mógł po prostu wypowiedzieć uzdrawiających słów, wyciągnąć swej ręki i dokonać cudu, jak słyszeli że czynił w innych miejscach?

Pewnie i my mamy swoje wyobrażenie jak Jezus miałby się zająć naszym problemem.

Dokładnie wiemy co powinien zrobić, kiedy i w jaki sposób miałby to zrobić!

Niektórzy z nas, podobnie jak trędowaty Naaman z czasów proroka Elizeusza, mamy swoje własne wyobrażenia o Bożym działaniu i niecierpliwimy się, kiedy Bóg nie działa zgodnie z naszymi oczekiwaniami…

Prawo Mojżeszowe nakazywało uzdrowionym trędowatemu udać się do kapłana, aby ten mógł stwierdzić czy rzeczywiście nastąpiło uzdrowienie i ogłosić, że dany człowiek jest znów czysty – wolny od choroby – wolny by wrócić do normalnego życia w społeczeństwie.

Jednak tych 10 trędowatych nadal było pokrytych trądem, kiedy Jezus nakazał im udać się do kapłana, tak jakby już zostali oczyszczeni z tej choroby!

Wiara ma zdolność widzieć to czego nie widzą nasze fizyczne oczy!
Czy jesteśmy ludźmi wiary, którzy bardziej polegają na słowach naszego PANA niż na tym co podpowiada nam nasz rozum i co widzą nasze oczy?

Czy jesteśmy gotowi w pokornym posłuszeństwie zrobić to co PAN Jezus nam nakazuje i oczekiwać z wiarą Jego działania , kiedy wszystko wokół wydaje się zaprzeczać, że jest dla nas jakakolwiek nadzieja?

Czytamy, że tych 10 trędowatych nadal było pokrytych trądem, posłuchało się polecenia Jezusa i gdy posłusznie szli do kapłana, w drodze, zostali oczyszczeni!

Jeśli chcesz doświadczać mocy Pana Jezusa, to rób to co On ci każe!

Zgłębiaj Jego Słowo, rozmyślaj nad Jego wolą i z całego serca czyń co On nakazuje – oczekując z nadzieją objawienia Jego mocy, Jego łaski, Jego miłosierdzia!

10 trędowatych posłuchało się polecenia Jezusa i gdy posłusznie szli do kapłana, w drodze, zostali oczyszczeni!
> zniknęły odrażające krosty, skóra się wygładziła, być może pojawiły się palce, które wcześniej odpadły, nos, uszy!

Koniec życia na śmietnisku!

Mogą wrócić do domu, do żony, do dzieci, do pracy!

Jeden z trędowatych, widząc, że został uzdrowiony, zawrócił i pognał z powrotem do Jezusa, donośnym głosem chwaląc Boga.
I padł na twarz do nóg Jezusa, dziękując Mu.

Leżąc u stóp Jezusa, ze łzami wdzięczności wołał: Dziękuję Ci Panie Jezu, Dziękuję Ci, Dziękuję!...

Piękna, wzruszająca scena!

Spada kurtyna, wszyscy biją brawo i wycierając ze wzruszenia oczy udają się na obiad.

Nie, to jeszcze nie koniec:

Jezus patrzy na tego uzdrowionego człowieka i rzecze mu: Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? A gdzie jest dziewięciu? Czyż nikt się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec? – gdyż wiersz 16 mówi nam, że to był Samarytanin.

Wygląda na to, że pozostali byli Żydami.

W słowach Pana Jezusa wydaje się być coś więcej niż tylko zdziwienie brakiem wdzięczności pozostałych uzdrowionych.

Czyż nie znalazł się nikt, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec - innowierca?

Te słowa wyrażają nie tylko zdziwienie, ale oburzenie!

Życie tych ludzi zostało dramatycznie odmienione, otrzymali cudowny dar powrotu do radosnego, owocnego życia – i nie wrócili aby podziękować Temu, który ich tak niesamowicie ubłogosławił?

Czy zdajemy sobie sprawę jak poważnie Bóg traktuje naszą wdzięczność lub jej brak?

Pozwólcie, że podsumowując tę ostatnią scenę z naszej dzisiejszej historii bardzo pobieżnie dotknę kilku innych miejsc Bożego Słowa, aby przypomnieć nam jak istotna jest nasza postawa wobec objawów Bożej dobroci w naszym życiu.

Rom 1:18 Albowiem gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę.
Rom 1:19 Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił.
Rom 1:20 Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę,
Rom 1:21 Dlatego że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności.

Zauważmy, iż ludzka degradacja i nikczemność są bezpośrednim rezultatem odrzucenia powszechnego objawienia mocy i chwały Boga w otaczającym nas stworzeniu!

Brak uznania Boga jako Stwórcy wszystkich rzeczy, godnego uwielbienia i dziękczynienia za to co uczynił, pogrąża ludzkie serca w ciemności.

Bardzo poważna sprawa!

Ef 5:1 Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane,
5:2 I chodźcie w miłości, jak i Chrystus umiłował was i siebie samego wydał za nas jako dar i ofiarę Bogu ku miłej wonności.
5:3 A rozpusta i wszelka nieczystość lub chciwość niech nawet nie będą wymieniane wśród was, jak przystoi świętym,
5:4 Także bezwstyd i błazeńska mowa lub nieprzyzwoite żarty, które nie przystoją, lecz raczej dziękczynienie.

W pierwszych 3 rozdziałach tego listu Ap. Paweł mówi o darze nowego życia w Jezusie – o obfitości Bożej łaski i Jego darów dla tych, którzy są nowym stworzeniem.

Poczynają od 4 rozdziału Paweł podaje praktyczne wskazówki jak to nowe życie ma wyglądać.

W przeczytamy przez nas fragmencie Paweł najpierw wymienia grzechy, które nawet nie mogą mieć miejsca wśród odkupionych krwią Jezusa świętych: rozpusta, nieczystość, chciwość, bezwstyd, błazeńska mowa (niedorzeczna gadanina), nieprzyzwoite żarty
lecz raczej... dziękczynienie

Zauważmy jak ciężkiego kalibru są wymienione tu grzechy a jakby na drugiej szali tylko 1 pozytywna cecha: dziękczynienie

Czy to możliwe że rozpusta jest jakoś związana z brakiem dziękczynienia?

Myślę, że trudno jest komuś dopuścić się rozpusty jeśli jego serce jest pełne wdzięczności i dziękczynienia za to kim jest i co ma!

Jeśli szczerze dziękujesz Bogu za swoją żonę, to jakże mógłbyś pożądać innej?

Czy doceniasz to co Bóg ci dał i czy gorąco dziękujesz Mu za każdy Jego hojny dar?

O, powiesz, bracie, ty nie znasz mojej żony! Ty nie znasz mojego męża!

Nie, nie znam – ale wystarczy, że spojrzę na własne przewrotne serce i wiem, że życie z drugim niedoskonałym człowiekiem ma swoje wyzwania!

Życie w samotności też ma swoje wyzwania!

Życie jest pełne wyzwań!

Jednak jest tak wiele za co możemy i winniśmy być wdzięczni!

Czy dostrzegasz w swoim życiu obfitość Bożych darów, obfitość Bożej łaski i żyjesz z postawą dziękczynienia?

Kiedy nie doceniasz tego co masz to gdzie biegną twe myśli?
 Do tego co nie jest dla ciebie – i zaczynasz wyobrażać sobie, że to cię zaspokoi.
 W twoim sercu rodzą się grzeszne żądze.

Tak więc dziękczynienie jest przeciwstawione nie tylko odrzuceniu Boga w Rzym. 1 ale i nieprawości w życiu wierzących w Ef. 5.

W listach apostolskich znajdujemy powtarzające się wezwania do nieustającego dziękczynienia, które wyrasta z żywej wiary, doceniania Bożej dobroci i skupiania się na rzeczach najważniejszych:

[Ef 5: 18-20] I nie upijajcie się winem, w którym jest rozwiązłość, lecz bądźcie napełniani w Duchu, zwracając się do siebie w psalmach, hymnach i natchnionych pieśniach, śpiewając i grając w swoim sercu Panu, dziękując zawsze za wszystko Bogu i Ojcu w imieniu naszego Pana, Jezusa Chrystusa.

[1Tes 5: 16-18] Zawsze się radujcie. Nieustannie się módlcie. We wszystkim dziękujcie; gdyż taka jest wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was.

[Flp 4: 6] Przestańcie się zamartwiać o cokolwiek, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem przedstawiajcie wasze prośby Bogu.

[Kol 3: 17] i wszystko, cokolwiek robicie w słowie lub czynie, [róbcie] w imieniu Pana Jezusa, dziękując przez Niego Bogu Ojcu. 

Duchowa wolność 

2Kor 3:17
WOLNOŚĆ – piękne słowo / chwalebna koncepcja – wiele oblicz – wiele aspektów
Wolność słowa
Wolność sumienia
Wolność wyboru
Przeciwieństwem wolności – niewola, zniewolenie
Odwiedzamy w areszcie w Wejherowie dwóch więźniów – dla nich wolność ma szczególne znaczenie.
Liczne filmy i książki przybliżyły nam życie czarnych niewolników, sprowadzonych do Ameryki Północnej i pracujących na plantacjach białych osadników (ludzi będących własnością białego człowieka, który nakazuje im gdzie mają mieszkać, z kim, co mają robić, kiedy i jak – ludzi pozbawionych praw, wolności słowa i wyboru).
Dla takich wolność była najwznioślejszym celem, dla którego wielu było gotowych oddać nawet swe życie!
A co oznacza chrześcijańska wolność?
O czym jest mowa w wierszu, który przeczytaliśmy?
Dobrze znany wiersz – jednak czy właściwie rozumiemy jego znaczenie?
 O jakiej wolności nam mówi?
Dzisiaj w środowiskach chrześcijańskich pod pojęciem wolności kryją się różne koncepcje.
Dla niektórych wolność to przyzwolenie na życie bez moralnych zasad Bożego Prawa – zakonu.
Na poparcie tej tezy cytuje się wyrwane z kontekstu fragmenty typu:
Rz. 6:14 …nie jesteście pod zakonem, lecz pod łaską.
Gal. 5:18 A jeśli Duch was prowadzi, nie jesteście pod zakonem.
I oczywiście ten wiersz 2Kor 3:17 też przydaje się do obrony takiego stanowiska.
Chrześcijańska wolność jest czasami przedstawiana jako swoboda podejmowania moralnych decyzji w oparciu o własne preferencje:
- Nie narzucaj mi niczego, nie jestem pod zakonem ale pod łaską!
Czyli Bóg w swej łaskawości wszystko toleruje!
Nie mów mi, że mam chodzić do zboru!
Jak duch mnie przyprowadzi to przyjdę, a jak nie to nie – Gdzie Duch Pański tam wolność!
Nie mów mi, że nie mogę zawrzeć nowego związku, za życia mojego byłego męża – nie narzucaj mi zakonu, nie związuj mnie Bożym Prawem!
Gdzie Duch Pański tam wolność!
Ja mam wolność by zawrzeć kolejny związek i nikt mi nie zabroni!
Dla niektórych chrześcijańska wolność to swoboda decydowania o sobie samym.
Mógłbym mnożyć przypadki chrześcijańskich anarchistów, którzy pod pozorem wolności pobłażają ciału i stają się niewolnikami grzechu.
Mam nadzieję, że nie muszę was przekonywać, iż jest to zgubna droga.
Gal 5:13 Bo wy do wolności powołani zostaliście, bracia; tylko pod pozorem tej wolności nie pobłażajcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości.
Rz 6:1 Cóż więc powiemy? Czy mamy pozostać w grzechu, aby łaska obfitsza była? Przenigdy! Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy?
A więc odrzucamy taką koncepcję anarchistycznej wolności, która łaską usprawiedliwia trwanie w grzechu!
Cóż więc kryje się za tymi słowami: Gdzie Duch Pański tam wolność!
W wielu kręgach charyzmatycznych ten wiersz jest wykorzystywany jako przyzwolenie, więcej, zachęta do nieograniczonej, niepohamowanej twórczości w czasie nabożeństwa – nie trzymamy się schematów i ustalonego porządku ale każdy robi to do czego go pobudza Duch!
Jak chcesz to wstawaj, jak chcesz to siedź, jak cię Duch pobudza, to śpiewaj, prorokuj, mów językami – pełna swoboda.
Gdzie Duch Pański tam wolność!
Im większy harmider, hałas, zamieszanie – tam większe działanie Ducha.
Są takie nabożeństwa gdzie jedni płaczą, inni się śmieją, jedni się zataczają jak pijani, inni trzęsą się, w hipnotycznym transie wyrzucają z siebie zrozumiałe lub niezrozumiałe słowa – i to wszystko bezkrytycznie jest uznawane za przejawy działania Bożego Ducha.
Gdzie Duch Pański tam wolność!
Każda muzyka dozwolona, każde zachowanie dozwolone, każdy może powiedzieć co chce, brak jakichkolwiek ram i ograniczeń – to jest duchowa wolność!
Czy rzeczywiście?
A jak to się ma do słów Ap. Pawła, który napominał rozwiązłych Koryntian do porządku w czasie nabożeństwa:
14:20 Bracia, nie bądźcie dziećmi w myśleniu, ale bądźcie w złem jak niemowlęta, natomiast w myśleniu bądźcie dojrzali.
14:26 Cóż tedy, bracia? Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; wszystko to niech będzie ku zbudowaniu.
14:27 Jeśli kto mówi językami, niech to czyni dwóch albo najwyżej trzech, i to po kolei, a jeden niech wykłada;
14:23 Jeśli się tedy cały zbór zgromadza na jednym miejscu i wszyscy językami niezrozumiałymi mówić będą, a wejdą tam zwykli wierni albo niewierzący, czyż nie powiedzą, że szalejecie?
14:33 Albowiem Bóg nie jest Bogiem nieporządku, ale pokoju. Jak we wszystkich zborach świętych
14:37 Jeśli ktoś uważa, że jest prorokiem albo że ma dary Ducha, niech uzna, że to, co wam piszę, jest przykazaniem Pańskim;
14:38 A jeśli ktoś tego nie uzna, sam nie jest uznany.
14:40 A wszystko niech się odbywa godnie i w porządku.
Chaos na nabożeństwie nie jest przejawem działania Bożego Ducha, ale przejawem cielesności i głupoty.
Oczywiście, Duch Boży czasami zakłóca nasz sformalizowany i sztywny porządek, i działa w sposób który nas zaskakuje i zdumiewa, i chwała Mu za to, i to oczywiście jest pożądane, jednak wielkim błędem jest podrabianie działania Bożego Ducha przez robienie harmidru i zamieszania!
Wróćmy więc do naszego fragmentu z 2Kor 3:17 i spróbujmy, z Boża pomocą, wejrzeć w jego znaczenie.
Jeśli przeczytamy poprzedzające wiersze zobaczymy, iż Paweł mówi tu o wolności przystępu do Bożej chwały, jakiej nie jest w stanie dać nam Zakon/Boże Prawo.
Ta wolność jest rezultatem działania Bożego Ducha w naszych sercach, który objawia nam chwałę Bożą zawartą w Ewangelii Pana Jezusa Chrystusa!
Przeczytajmy ten wiersz w kontekście całego rozdziału:
2kor 3 (1): Czy znowu zaczynamy polecać samych siebie? Alboż to potrzebujemy, jak niektórzy, listów polecających do was albo od was? (2): Wy jesteście listem naszym, napisanym w sercach naszych, znanym i czytanym przez wszystkich ludzi; (3): wiadomo przecież, że jesteście listem Chrystusowym sporządzonym przez nasze usługiwanie, napisanym nie atramentem, ale Duchem Boga żywego, nie tablicach kamiennych, lecz na tablicach serc ludzkich. (4): A taką ufność mamy przez Chrystusa ku Bogu, (5): nie jakobyśmy byli zdolni pomyśleć coś sami z siebie i tylko z siebie, lecz zdolność nasza jest z Boga, (6): który też uzdolnił nas, abyśmy byli sługami nowego przymierza, nie litery, lecz ducha, bo litera zabija, duch zaś ożywia. (7): Jeśli tedy służba śmierci, wyryta literami na tablicach kamiennych taką miała chwałę, że synowie izraelscy nie mogli patrzeć na oblicze Mojżesza z powodu przemijającej wszak jasności oblicza jego, (8): czy nie daleko więcej chwały mieć będzie służba ducha? (9): Jeśli bowiem służba potępienia ma chwałę, daleko więcej obfituje w chwałę służba sprawiedliwości. (10): Albowiem to, co niegdyś miało chwałę, teraz nie ma chwały z powodu chwały, która tamtą przewyższa. (11): Jeśli bowiem chwałę miało to, co przemija, daleko więcej jaśnieje w chwale to, co trwa. (12): Mając więc taką nadzieję, bardzo śmiało sobie poczynamy, (13): a nie tak, jak Mojżesz, który kładł zasłonę na oblicze swoje, aby synowie izraelscy nie patrzyli na koniec tego, co miało ustać. (14): Lecz umysły ich otępiały. Albowiem aż do dnia dzisiejszego przy czytaniu starego przymierza ta sama zasłona pozostaje nie odsłonięta, gdyż w Chrystusie zostaje ona usunięta. (15): Tak jest aż po dzień dzisiejszy, ilekroć czyta się Mojżesza, zasłona leży na ich sercu; (16): lecz gdy się do Pana nawrócą, zasłona zostaje zdjęta. (17): A Pan jest Duchem; gdzie zaś Duch Pański, tam wolność. (18): My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem.
 > Apostoł przeciwstawia służbę nowego przymierza służbie starego przymierza opartego na literze zakonu – przepisom i wymaganiom Prawa, którym w swej upadłości nie jesteśmy w stanie sprostać.
Zakon / Boże Prawo jest doskonałe, ale my nie jesteśmy doskonali i przestępując Boże Prawo stajemy się przestępcami winnymi kary, i to kary śmierci.
Litera to nie spisane Słowo Boga – czyli Pismo Święte – ale Zakon / Boże Prawo jest określone mianem litery potępienia i śmierci.
Aby żyć zgodnie z Bożymi wymaganiami, potrzebujemy mocy Ducha Świętego, służby Ducha, który wnosi w nas Życie, który przemienia nas i uzdalnia do pełnienia woli Bożej!
To jest chwała Nowego Przymierza.
Grzech pozbawił nas Bożej chwały – naszego podobieństwa do Boga, Jego dobroci, miłości, czystości, sprawiedliwości, mądrości.
Pan Jezus przyszedł, umarł i zmartwychwstał aby przywrócić nam Bożą chwałę.
Ef. 5:25-27 Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany.
W Ew. Jana w 17 rozdziale Pan Jezus modli się o swój Kościół, o swoich naśladowców, i w tej modlitwie wielokrotnie pojawia się koncepcja chwały – Chwały Boga Ojca, chwały Syna Bożego i chwały Jego uczniów.
Kończąc swą modlitwę Pan Jezus wypowiada taką prośbę:
17:22 Ja dałem im chwałę, którą mi dałeś, aby byli jedno, jak my jedno jeste-śmy.
Życie Pana Jezusa na ziemi było chwalebne – dlatego, że wyrażało pierwotny zamysł Boga wobec człowieka – doskonałe posłuszeństwo.
Pan Jezus jako jedyny człowiek, nie przestąpił ani jednego Bożego przykazania – doskonale wypełnił Boże Prawo.
Ojciec o Nim złożył świadectwo – Ten jest Syn mój umiłowany!
Życie Pana Jezusa to życie w Bożej chwale, Bożej aprobacie, Bożym uznaniu!
To jest prawdziwa idea chwały.
Pan Jezus Chrystus w nas to nie martwa litera historycznych faktów, przepisów, nakazów i zakazów, ale Jezus w nas to nasze Życie, wszelkie nasze uzdolnienie, pełnia mocy niezbędna do chwalebnego postępowania!
A gdzie Jego Duch – gdzie mieszka, panuje Boże Życie – tam wolność, której nie dawał zakon – wolność przystępu do Boga i Jego chwały, wolność od panowania grzechu, o której Zakon jedynie mówił, ale której nie mógł dać, ze względu na naszą słabość.
Do takiej wolności zostaliśmy powołani – nie aby pobłażać ciału, nie aby wprowadzać zamęt i chaos na nabożeństwa, ale do chwalebnej wolności Chrystusowego Życia do jakiej uzdalnia nas, mieszkający w nas Duch Pana Jezusa Chrystusa.
Spójrzmy na wiersz 2Kor. 3:18 > My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem.
Ten wiersz przedstawia rezultat życia w tej wolności danej nam przez Ducha – przemiana na podobieństwo naszego Pana!
Mamy tu obraz człowieka który patrzy w zwierciadło (wypolerowany metal), które odbijając światło rozjaśnia jego twarz.
Tyle, że zamiast światła jest tu mowa o chwale naszego Pana.
We wcześniejszych wierszach czytaliśmy o rezultacie spotkań Mojżesza z Bogiem – jego oblicze jaśniało blaskiem Bożej chwały (które z czasem zanikało).
Chwała naszego Pana Jezusa Chrystusa została opisana w natchnionych słowach tej niezwykłej księgi.
Biblia zawiera w sobie objawienie Pana Jezusa Chrystusa i my zgłębiając to objawienie zostajemy oświeceni blaskiem Jego chwały, co z kolei wywiera na nas realny wpływ i dokonuje w nas trwałej przemiany.
Im lepsze jest nasze poznanie (duchowe objawienie) Pana Jezusa, im bliższa jest nasz więź, im głębsza nasza relacja z Nim, tym większa jest nasza przemiana, będąca naturalnym rezultatem kontaktu z Bożą chwałą.
Ef. 1:15-19
…odkąd usłyszałem o wierze waszej w Pana Jezusa i o miłości do wszystkich świętych, nie przestaję dziękować za was i wspominać was w modlitwach moich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego, i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego, i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego!

Drag and Drop Website Builder